Zycho
Specialist
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z kątowni...
|
Wysłany: Pią 20:24, 30 Cze 2006 Temat postu: harlekiny dla mężczyzn ... |
|
|
O trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła się zmałżeńskiego łoża do sąsiedniego pokoju. Klawiaturą rozbiła 19-calowy monitor, wszystkie płyty CD porysowała i podeptała swoimipantoflami. Obudowę komputera wyrzuciła przez okno, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła do sypialni, do ciepłej pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego nic nie podejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że już teraz cały wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła.... Do końca życia pozostały jej jeszcze niecałe cztery godziny...
====================================================
Tego dnia miarka się przebrała. Anna postanowiła z sobą skończyć.
Usiadła w kuchni koło lodówki. Po chwili usłyszała znajomy warkot.
Jej mąż wrócił właśnie z ogródka, gdzie kosił trawniki. Za chwilę wszedł do domu, cmoknął Annę w policzek. Wziął do ręki otwieracz, wyjął z lodówki butelkę piwa. Gdy odskoczył kapsel i syknęła mgiełka, Anna szybkimruchem
wyrwała mężowi butelkę i wyrzuciła przez okno.
Śmierć miała szybką.
===================================================
Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie dopóźna
przesiadywał w garażu. Podziwiała go za jego cierpliwość -
nigdy sie nie
skarżył, a wręcz starał się zawsze wyglądać nazadowolonego z
siebie i swojego samochodu. Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że to wszystko jest wymuszone i sztuczne. Wydawało jej się, że patrzy z zazdrością na sąsiadów i znajomych jeżdżących autami zsalonu, siedzących wieczorami przy grillu z rodziną... gdy on znów rozbierał silnik...
Pewnej nocy, gdy pracował do późna w garażu podjęła ostateczną decyzję...
Wszystko miała dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się, gdy wyjechał na parę dni na delegację, służbowymsamochodem. W jeden dzień załatwiła kredyt w banku i wizytę u dealera.Na drugi zamówiła lawetę. Teraz pozostało tylko czekać... a w garażu... takinowiutki... błyszczący... musi mu się podobać... Gdy przyjechał zaprowadziła go przed garaż, uroczystym ruchem otworzyła drzwi...
- Gdzie mój zabytkowy ford mustang....... - jęknął tylko.
- Nooo... na złomie, tam gdzie jego miejsce, już niebędzie cię denerwować, cieszysz się kochanie??
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką świadomości pomyśleć: A może VW golf to nie był dobrywybór.. może toyota...
Pozostałych dwudziestu sześciu już nie czuła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|